Szacunek do dziecięcej samodzielności i autonomii jest ważny z kilku względów, zarówno z punktu widzenia dziecka, jak i z punktu widzenia rodzica. Pozbawienie możliwości, by radzić sobie samodzielnie, powoduje u dziecka wiele trudnych emocji. Rodzic, z kolei, jest sfrustrowany tym, że wyręcza dziecko w codziennych obowiązkach.
Spontaniczna potrzeba autonomii zamiast narzucania obowiązków
Rodzice mają w zwyczaju narzekanie, że muszą wyręczać dziecko w różnych sprawach: że samo po sobie nie sprząta, nie chce się ubrać, uczesać itd. Oczekiwanie, że samodzielność dziecka zacznie się od wyzwań dla niego najtrudniejszych czy najbardziej nużących, jest oczekiwaniem wygórowanym. Tymczasem jest wiele momentów codziennego życia, kiedy dzieci autentycznie, z głębi ich własnego charakteru, chcą być samodzielne. Co wtedy rodzic mówi? Nie! Nie dotykaj, nie ruszaj, to za trudne dla ciebie, daj, ja to zrobię…
Kiedy przedstawiamy dziecku aktywności codziennego życia jako przytłaczające obowiązki, których my sami nienawidzimy, nie ma się co dziwić, że nie chce ono się ich podejmować. Spróbujmy raczej zaszczepiać nastawienie: fakt, że mogę sam (sama) umyć po sobie kubeczek, to moje osiągnięcie, to świadectwo mojej autonomii i tego, że potrafię sobie poradzić.
Czasami taka nadopiekuńcza i wyręczająca postawa rodziców wynika z ukrytej obawy, że dziecko sobie „nie poradzi”. Naturalne jest, że kiedy podejmujemy jakieś aktywności po raz pierwszy, drugi czy trzeci, popełniamy błędy. Za dziesiątym razem już ich nie popełniamy. Bądźmy więc dla dziecka wspierający i cierpliwi, ale nie ograniczajmy jego spontanicznego pragnienia zaradności i nie podważajmy jego kompetencji. Ono z czasem zacznie sobie radzić.
Samodzielne dziecko to w przyszłości samodzielny dorosły
W wyręczanym dziecku narasta złość i frustracja. Czasami ta złość jest jeszcze na domiar złego tłumiona przez opiekunów. Potem, w kolejnych latach, rodzice są coraz bardziej i bardziej niezadowoleni z faktu, że dziecko czy nastolatek, czy młody dorosły, nie załatwia swoich własnych spraw. Rodzice wychowują w ten sposób nieporadnego, niesamodzielnego człowieka, który liczy na innych, a w krytycznej sytuacji nie potrafi rozwiązać swojego problemu. Ani rodzice, ani zainteresowana osoba nie będą czuć się z tym dobrze.
Zacznijmy od małych rzeczy, które dziecko chciałoby zrobić samo z siebie, nie ucinajmy i nie uciszajmy rozmowy o tym, że on lub ona chce się uczesać samodzielnie, zamiast być szarpanym za włosy przez zniecierpliwioną mamę. Wiele czynności dotyczących higieny dziecko może wykonać wokół siebie samo. Weźmy tak delikatny przykład jak podcieranie po załatwieniu potrzeb fizjologicznych. Fakt, iż rodzic permanentnie podciera dziecko, które ze względu na wiek byłoby w stanie zrobić to bez pomocy, będzie wywoływać u małego człowieka nie tylko złość, ale też głęboki wstyd, którego być może nie potrafi on nazwać czy wyrazić. Oczywiście, należy przy tym zachować zdrowy rozsądek, nie mówimy tutaj o wyjmowaniu z piekarnika gorącej brytfanny.
Nie można od dziecka oczekiwać, że będzie w przyszłości samodzielnym, odnoszącym sukcesy i zaradnym dorosłym, jeżeli nie damy mu szansy już teraz, by miało swoje pole autonomii. Niech to będą drobne rzeczy, które dziecko chce i może zrobić wokół siebie samodzielnie. Kluczowe jest: zamiast narzucać dziecku czynności, które MY chcemy, aby ono wykonało, pozwólmy mu wykonywać czynności, które ONO spontanicznie chce wykonać.