Pedagogika Montessori
Pedagogika Montessori bazuje na pewnych zasadach, których przestrzeganie pozwala wychować mądre dzieci, potrafiące odnaleźć się w świecie. Jak się okazuje, wdrożenie owych zasada często sprawia wiele trudności nie samym dzieciom, a rodzicom. Które aspekty bywają wyjątkowo problematyczne?
Zmiana sposoby myślenia
Wychowując dziecko w duchu Montessori, musimy przede wszystkim wyzbyć się schematycznego myślenia, które niejako rządzi naszym społeczeństwem. Jako dzieci wielokrotnie słyszeliśmy, że musimy się przede wszystkim podporządkować i przestrzegać reguł – jeśli będziemy grzeczni, dostaniemy nagrodę, jeśli nie – karę. To samo dotyczy samodzielności dziecka – choć nasi rodzice także na nią stawiali, wielokrotnie wyręczali nas w codziennych obowiązkach, aby pewne rzeczy zrobić o wiele szybciej. Dziś wielu osobom trudno jest przestawić się na pedagogikę Montessori, która jest nieco na bakier z utartymi metodami wychowawczymi. Problem potęguje fakt, iż niektóre mity dotyczące wychowania dzieci wciąż są powielane.
Bycie przewodnikiem i niewyręczanie dziecka
Metoda Montessori jasno wskazuje, że rodzic ma być przewodnikiem dziecka po świecie, pokazywać mu różne zjawiska, a także zainteresować naturą. Choć owe przewodnictwo wydaje się być bardzo proste, w praktyce trzeba niejako wejść w skórę dziecka i myśleć jak dziecko oraz patrzeć na świat z jego perspektywy. Aspekty, które interesują dorosłych, mogą być niezrozumiałe dla małych dzieci, dlatego treści należy wybierać bardzo ostrożnie. Przykładowo, dwulatek będzie zainteresowany zwiedzaniem zoo, lecz obserwacja cyklu życia roślin jest dla niego zbyt skomplikowana. Wielu rodziców zapomina także o tym, aby nie wyręczać dziecka w codziennych czynnościach. Pomóż mi zrobić to sam, a nie zrób to za mnie – tak brzmi motto przewodnie Montessori. Z drugiej strony, ile razy woleliśmy samodzielnie ubrać dziecko, aby w końcu wyjść z domu? Jak często wolimy sami przygotować posiłek, aby cieszyć się większym porządkiem w mieszkaniu?
Niekaranie i nienagradzanie
Wielu rodziców, którzy wprowadzili w życie zasady Montessori, wciąż nie może powstrzymać się przed nagradzaniem oraz karaniem dzieci, przynajmniej od czasu do czasu. Jest to droga na skróty, którą obieramy, gdy nie mamy siły na rozmowę bądź gdy czujemy się kompletnie bezradni. Z drugiej strony, w sytuacjach, w których jesteśmy dumni z dziecka, chcemy je w jakiś sposób nagrodzić. Co prawda nie kupujemy mu prezentów, ale zabieramy na lody czy do kina. Warto wyzbyć się tego rodzaju nawyków, które nie służą budowaniu w dzieciach ambicji oraz pozytywnej dyscypliny. Postarajmy się dobrze przemyśleć swoje zachowania i nie działać pod wpływem emocji, zwłaszcza tych negatywnych. Dajmy sobie nieco więcej czasu, tak aby w chwili euforii nie nagradzać dziecka, zaś w chwili gniewu nie karać go. Niekaranie i nienagradzanie to także aspekty, których nie mogą zrozumieć i wprowadzić w życie dziadkowie dziecka. Problem potęguje, gdy spędzają oni z nim sporo czasu, na przykład dlatego, że rodzice pracują, a dziecko nie chodzi do żłobka czy przedszkola.